01.06.2005 :: 16:47
a ja dzis bylam w agencji na szkoleniu, dostalam identyfikatorek z paskudna fotka i hmmm....powiedzmy ze poszlam do domu....tak poszlam (mialam jechac autobusem,ale jakos tak wyszlo ze poszlam) ze po 1,5h i jakichs 4milach spacerowania trofilam do punktu wyjscia tzn do town center...ale wczesniej zdazylam narobic paniki ze sie zgubilam i to tak, ze wogole nie wiem gdzie jestem! przyjechal po mnie i zostawil mnie pod lidlem bo chcialam sobie rybe kupic a on sie do pracy spieszyl. pod lidlem okazalo sie ze nie mam drobnych na wozek...wiec tup, tup, tup do shoping center...tam maja tesco a zreszta losos lepszy w tesco niz w lidlu (z tego miejsca do domu jakies ja wiem 600-800metrow spacerkiem) wpadlam do tesko narobilam zakupow (rozne takie po za lososiem, po ktorego poszlam, bo drogi byl...ale puszke tunczyka zjem...o ile to co kupilam to tunczyk jest)...wlasnie sie poaparzylam lasagne..tez z tesko zresta no wiec nakupilam pierdolek (za ponad 7 funciakow) i ruszam do domu...ojeje zaczelo padac (normalka) no nic ide ostro...no i co? oczywiscie sie zgupilam te 600metrow szlam godzine pietnascie, jestem glodna jak cholera i przemoczona.